piątek, 16 listopada 2012

"Delirium" Lauren Oliver




Delirium Lauren Oliver


"Czy gdyby miłość była chorobą, chciałabyś się wyleczyć?"
Po przeczytaniu tej książki stwierdzam, że stanowczo nie. Nigdy w życiu nie zastanawiałam się nad takim pytaniem, nad taką sytuacją, a właśnie tego oczekuję od książki - zaskoczenia. Oryginalny pomysł Lauren Olivier wywołał we mnie wspaniałe uczucia. 
Książka pełna jest pytań bez odpowiedzi, władzy rządu, który uznał miłość jako chorobę. Miasta otoczone są murami pod napięciem, by choroba nie mogła się przedostać do wewnątrz, lub by ludzie nie mogli się dostać bezpośrednio w jej szpony. Chronieni są oni przed tą epidemią za pomocą szczepionki, tzw. Remedium, które ma uratować ludzkość przed zagładą, którą niesie, jak można się domyślić miłość, czyli amor deliria nervosa. Lena, która w swoje osiemnaste urodziny miała otrzymać remedium, żyje w świecie, w którym depresja, choroba dwubiegunowa, wahania nastrojów, tęsknota, ból, są skutkami choroby. Niestety (bądź stety) jej zabieg zostaje przerwany przez happening przeciwko szczepionce zorganizowany przed odmieńców, ludzi, którzy zostali wykluczeni z miast, uznani za nieżywych. Dlaczego? Ponieważ wciąż wierzyli w potęgę i znaczenie miłości. Lena dostaje kolejne trzy miesiące na życie wśród uczuć. Akurat wtedy on pojawia się na jej drodze, co diametralnie zmienia życie Magdaleny i dodaje mu kolorów: zieleni trawy o poranku, a także czerwieni krwi i czerni bólu. 

Zdecydowanie polecam tę książkę. Pierwszy raz miałam styczność z gatunkiem, jakim jest antyutopia. Szczerze powiedziawszy nigdy nie preferowałam fantastyki, jednak w tym jest coś ludzkiego. Coś, co nie pozwala odłożyć książki na bok.
Druga część Delirium, czyli Pandemonium, czeka już na mojej półce. Już wkrótce dowiem się, co było dalej, jak losy Leny potoczyły się i czy warto kierować się w życiu sercem, nie rozumem. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz